Popularnym spośród kredytów bankowych jest obecne temat kredytów frankowych zwłaszcza w kontekście możliwości renegocjowania z bankiem warunków spłaty z uwagi na istotną zwyżkę kursu franka szwajcarskiego. Problematyka kredytów frankowych w tym względzie jest osobliwa i dlatego omawiam ją w oddzielnym artykule : KREDYTY FRANKOWE – PRZYKŁADOWE ROZWIĄZANIA.
W niniejszym opracowaniu skupię się na pozwach o zapłatę wierzytelności z umów kredytowych, oraz przedstawię mankamenty tych roszczeń, a co za tym idzie skuteczne formy ich kwestionowania.
Roszczenia z umów kredytowych dochodzone są dwojako – zarówno bezpośrednio przez same banki (dotyczy to zwłaszcza większych należności), jak i przez firmy windykacyjne (specyfikę pozwów firm windykacyjnych omówiłam w artykule ANTYWINDYKACJA – CZYLI JAK SKUTECZNIE BRONIĆ SIĘ PRZED FIRMAMI WINDYKACYJNYMI). W przypadku pozwu wytoczonego przez bank, bank – powód w odróżnieniu od firmy windykacyjnej dysponuje wszystkimi dokumentami dotyczącymi umowy kredytowej. Z założenia zatem należy liczyć się z brakiem możliwości swobodnego podniesienia zarzutu niewykazania określonej okoliczności oczekiwanym przez nas dokumentem – którego firma windykacyjna może nie mieć, a bank może już posiadać. W każdym jednak przypadku – poddaję analizie wszystkie dokumenty, które zostały dołączone do pozwu. Dlaczego? Po pierwsze, sam fakt, iż bank uznawany za instytucję zaufania publicznego dochodzi określonej wierzytelności – nie oznacza, że roszczenie to jest w ogóle zasadne. Po drugie, nawet jeśli jest zasadne, może nie być zasadne w całości, a jedynie tylko w części. Po trzecie zaś, nawet całkowicie zasadne roszczenie banku, może zostać oddalone przez Sąd z całkowicie trywialnej przyczyny. I tu się zatrzymam, obrazując bardzo prosty przykład. W niedawno zakończonej sprawie, bank dochodził zapłaty kwoty nieuregulowanego kredytu. W obszernym uzasadnieniu pozwu odwołał się do regulaminu zgodnie, z którym miał rzekomo wyczerpać tok czynności niezbędnych do postawienia kredytu w stan całkowitej wymagalności. Chodziło tutaj o wezwanie do zapłaty z przewidzianym ustawowo przynajmniej 14- dniowym terminem do uregulowania zaległości, pod rygorem wypowiedzenia. Bank przedstawił dowód nadania i odbioru tego wezwania, przedstawił wypowiedzenie umowy, ale nie przedstawił już dowodu nadania korespondencji z wypowiedzeniem. Dzięki temu skutecznie podnieśliśmy zarzut niewykazania skutecznego wypowiedzenia umowy, a co za tym idzie przedwczesności powództwa.
Jedna uwaga w tym względzie – nie sztuką jest wytknąć przeciwnikowi ilu dokumentów nie przedstawił i czego nie wykazał, tylko wiedzieć, w którym momencie na te braki się powołać. W przeciwnym razie, bank sam lub na zobowiązanie Sądu, przedstawi wszystko czego (być może nieopatrznie) nie dołączył i tym samym naprawi swój błąd, który miał nam pomóc wygrać…
Banki wypowiadają umowy kredytowe – co zdaje się być przewidywalne, w sytuacji powstania zaległości w spłacie kredytu. W umowie kredytowej ujęte jest, powstanie jakiej zaległości legitymuje bank do wypowiedzenia umowy kredytu i postawienia kwoty niespłaconego kredytu w stan natychmiastowej wymagalności. Ponadto wypowiedzenie umowy – w zależności od treści aktualnie obowiązującego regulaminu, powinno być poprzedzone obowiązkiem wezwania do zapłaty. Tak wezwanie, jak i wypowiedzenie powinno nastąpić na aktualny, znany bankowi adres klienta. Nie zastosowanie się przez bank do nałożonych na siebie w umowie/ regulaminie obowiązków, spowoduje wadliwość wypowiedzenia. A co za tym idzie potwierdzi trwanie umowy kredytowej i zniweczy roszczenia banku.
Poza zarzutami natury formalnej, warto rozważyć zarzut natury materialnej tj. zarzut przedawnienia. Banki potrafią zwlekać z wypowiedzeniem umowy kredytu i postawieniem go w stan całkowitej wymagalności – dlaczego? W umowie mają zagwarantowane atrakcyjne odsetki karne. Banki zarabiają na naszym zadłużeniu. Nie oznacza to jednak, że wytaczając powództwo w sumie po kilku latach od pierwszej niespłaconej raty, roszczenia w zakresie tych rat nie uległy przedawnieniu.
Odnosząc się do umowy o kartę kredytową – od października 2003r. do 7 października 2013r. obowiązywała ustawa z dnia 12 września 2002 r. o elektronicznych instrumentach płatniczych, zgodnie z art. 6 której, roszczenia z umowy o elektroniczny instrument płatniczy przedawniają się z upływem lat 2. Obecnie roszczenia takie przedawniają się wg zasad ogólnych tj. po trzech latach jako roszczenia okresowe. Datą wymagalności roszczenia poszczególnych rat spłaty, będzie dzień wskazany w wyciągu bankowym jako dzień zapłaty kwoty minimalnej, jeśli umowa o kartę kredytową czy inny elektroniczny instrument płatność nie stanowi inaczej. Od tego też dnia rozpoczynamy naliczenie biegu przedawnienia każdej z kwot minimalnych – tj. rat spłaty. Takie stanowisko potwierdził Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 17 grudnia 2008r. sygn. I CSK 243/08 (Legalis numer 141184). Warto zatem zbadać kiedy de facto pojawiały się pierwsze zaległości, a kiedy bank zdecydował się wypowiedzieć umowę po przekroczonym limicie karty. Część globalnie podsumowanego w wypowiedzeniu roszczenia, może zatem okazać się niezasadna. Przy czym dla umów o kartę kredytową/debetową zawartych w okresie od października 2003r. do 7 października 2013r. – przedawnienie nastąpi już po dwóch latach.
Pozostając w tematyce przedawnienia, warto jeszcze odwołać się do – choć już coraz rzadziej spotykanego – problemu Bankowych Tytułów Egzekucyjnych. Obecnie BTE wykorzystywane są głównie przez firmy windykacyjne, skupujące wierzytelności banków. Podmioty te powołują się w swoich pozwach na przerwanie biegu przedawnienia poprzez wszczęcie egzekucji przez bank w oparciu o BTE. Sąd Najwyższy w uchwale z dnia 29.06.2016 r. (sygn. III CZP 29/16) przesądził jednak, iż skutki prawne postępowania prowadzonego na podstawie BTE związane są tylko z podmiotami uczestniczącymi w tym postępowaniu na podstawie BTE i wyłącznie w granicach podmiotowych i przedmiotowych, dlatego też przerwanie biegu przedawnienia jest nieskuteczne wobec nabywcy wierzytelności. To zaś może zaprocentować skutecznym zarzutem przedawnienia w stosunku do całego roszczenia.
Opracowała adw. Monika Krajewska – Budziak